Świat byłby smutny, gdyby nie mieszkało na nim dobro i współczucie, dlatego w Fundacji Pomoc dla Weterana staramy się z całego serca dbać o to, aby ten świat uczynić lepszym. Robimy to poprzez wszelkie działania pomocowe, które dzięki ogromnemu zaangażowaniu ludzi, którzy nas wspierają wychodzą nadspodziewanie dobrze.
W ostatnią sobotę, 12 września w Dąbrówce koło Wejherowa, na terenie Muzeum Techniki Wojskowej Gryf zorganizowaliśmy 1 Piknik Fundacji Pomoc dla Weterana. Pomysł zrodził się nie tak dawno, spontanicznie, zatem cały okres dwumiesięcznych przygotowań był szalenie ekspansywny i morderczy, ale pełni nadziei i optymizmu liczyliśmy na to, że się uda, bo przecież cel był ze wszech miar szczytny i wart zabiegów i starań. Bohaterami naszego Pikniku została dwójka uroczych malców, dla których los nie był zbyt łaskawy.
Alusia jest córką żołnierzy Jednostki Wojskowej Komandosów, urodziła się z niedorozwojem prawej rączki i choć przechodzi trudne zabiegi i rehabilitacje, to uśmiech i radość nigdy nie upuszczają jej cudnej buzi. W sobotę nie mogła być z nami ze względu na dużą odległość naszego eventu od Lublińca, ale był z nami drugi z najmłodszych podopiecznych Fundacji- Bruno, syn weterana, byłego żołnierza JW Formoza. Bruno urodził się z całą gamą chorób- rozszczepem kręgosłupa, wodogłowiem, przepukliną, szpotawą nóżką… Ze wszystkich sił staramy się zebrać pieniądze na ortezy i specjalny kombinezon, który pomoże Brunowi stanąć na nogi. I pewnie nie udało by się nigdy zorganizować tak wielkiej imprezy, gdyby nie konsolidacja całego środowiska i działania wielu ludzi o wielkich sercach.
Na wysokości zadania stanęły jednostki, w których służą, czy też służyli rodzice dzieci. Przybyła Jednostka Wojskowa Komandosów i JW Formoza, za co kłaniamy się nisko również Dowódcy Komponentu Wojsk Specjalnych gen. bryg. dr. inż. Sławomirowi Drumowiczowi. Nie zabrakło stowarzyszenia KRS Formoza, które skupia obecnych i byłych żołnierzy Formozy. Bardzo ważna dla nas była obecność Centrum Weterana Działań Poza Granicami Państwa z Dyrektorem- pułkownikiem Szczepanem Głuszczakiem na czele, bo to utwierdza weteranów w przekonaniu, że mają wsparcie w organizacji rządowej. Bardzo dobrze zaprezentowała się 7 Pomorska Brygada Obrony Terytorialnej, a hasło przewodnie WOT:” Zawsze gotowi, zawsze blisko” jest jak najbardziej prawdziwe, bo na Terytorialsów zawsze można liczyć. Pięknie sprawił się także Batalion Dowodzenia Marynarki Wojennej z Wejherowa, który wystawił dioramę zabezpieczania medycznego.
Cała jedna strona placu, na którym odbywał się piknik była zapełniona czołgami i pojazdami wystawionymi przez Muzeum Techniki Wojskowej Gryf. Pomiędzy nimi uwijali się rekonstruktorzy, dzięki którym można było połączyć przyjemność obserwowania strojów dopasowanych do pewnych wydarzeń z poznawaniem historii, bo rekonstruktorzy to wybitni znawcy tematu, którzy o swoich pasjach mogą opowiadać bez końca.
Clou Pikniku stanowiły dynamiczne pokazy. Pierwszy wystąpił vice mistrz Europy- strongman Krzysztof Schabowski, który zaprezentował swoją niezwykłą siłę, ale także włączył do pokazów widzów, bo przecież każdy choć przez chwilę chciał się poczuć jak strongman.
Kolejną gwiazdą był mistrz świata w kettlebell Robert Jędrzejewski, który zachwycił swoimi popisami i tak jak jego wielki ( dosłownie) poprzednik wciągnął do zabawy każdego, kto chciał się zmierzyć z ciężarkami i prężyć muskuły dla słusznej sprawy.
Od samego rana naszym wielkim atutem była obecność słynnego ” Wiatera” z 62 Kompanii Specjalnej, który przyjechał obładowany szpejem, uzbrojony i co tu ukrywać- niebezpieczny! A jeśli pojawia się ” Wiater” – człowiek od rzeczy niemożliwych- to wiadomo, że musi być ekstremalnie i spektakularnie. I tak było. Jako, że jedną z atrakcji był pokaz kettlebell w wykonaniu mistrza świata Roberta Jędrzejewskiego, to w głowach „Wiatera” i Roberta zrodził się pomysł, żeby zrobić wspólne show. Jednak, aby nie było zbyt prosto i łatwo Panowie postanowili stanąć do wyzwania w maskach przeciwgazowych. Trzeba wspomnieć o tym, że ” Wiater” chodził już w tej masce ze trzy godziny, zatem to było wyzwanie nie lada! Jednak największą z gwiazd tych zmagań był Bruno, który dzielnie sekundował zawodnikom dźwigając swoją butelkę.
Marcin Lepioszka z Fundacji ” My Wojownicy” odkrył przed nami tajniki zapomnianej sztuki walki, w której specjalizowali się Cichociemni, czyli styl walki Fairburna, zaraz za nim Szkoła Japońskich Sztuk Walki Zempo rzuciła na pierwszą linię dzieci ubrane w białe kimona. Przewrotki, walka na kije tak dzieci jak i dorosłych…Było na co popatrzeć .
Nie można nie wspomnieć o zastępie rycerskim, który przybył do nas z dalekiego zamku w Janowcu. Wielu z tych „rycerzy” brało wcześniej udział w misjach stabilizacyjnych. Teraz dają z siebie wszystko, aby przy dźwiękach świszczącego bata, czy skrzyżowanych mieczach pomagać tym, którzy tego potrzebują.
O godzinie 14 na strzelnicy Specspat odbyły się zawody w strzelaniu z broni krótkiej i długiej o Puchar Prezesa Fundacji. Pierwsze prowadził Edward Płomin – były żołnierz 56 KS, wieloletni dowódca SPAP w Gdańsku, drugie Piotr Makała, były żołnierz 1 PSK, właściciel Tactical Risk Group. W broni krótkiej nie do pokonania była Kinga Janik, dla której zdobycie pucharu było ogromną radością. Zwycięzcą w drugiej konkurencji został weteran Michał Zalasa, któremu zwycięstwo w tej konkurencji sprawiło nie lada satysfakcję.
Nie możemy również zapomnieć o naszych czworonożnych przyjaciołach z Grupy Poszukiwawczo- Ratowniczej OSP Gdańsk. Psy zawsze robią furorę i zagarniają całą uwagę, o czym przekonał się także nasz Brat z Fundacji – Marcin krupa, który prowadził pokazy ratownictwa medycznego, ale tak naprawdę stał na straconej pozycji, bo wszystkie ręce wyciągały się do głaskania jego psiaków.
Cała część terenu została wydzielona specjalnie dla dzieci, które mogły tam realizować swoje militarne pasje strzelając, szukając min, rzucając granatem, ale wielką atrakcją była dla naszych najmłodszych obecność Aleksandra Kasechube – instruktora survivalu, który wspólnie ze swoim synem uczył zapomnianej sztuki krzesania ognia i przetrwania w ekstremalnych warunkach.
Liczne atrakcje szły w cień, kiedy na horyzoncie pojawiał się Bruno, który swoim uśmiechem kradł serca i cała uwaga skupiała się na tym malutkim ciałku, dzielnie śmigajacym na wózku. Mamy nadzieję, że dobrze się bawił otoczony naszą atencją, a także serdeczną troską swojej mamy i babci.
Naszym gościem specjalnym był człowiek legenda, wielki komandos i dowódca uwielbiany przez wszystkich, szef Związku Polskich Spadochroniarzy- generał dywizji w stanie spoczynku- Jan Kempara. Miło było także gościć podpułkownika Tomasza Burzyńskiego z 7 BOT, który prywatnie jest naszym przyjacielem i wielkim orędownikiem wsparcia i pomocy weteranom. Z wielką radością poznaliśmy Prezesa Stowarzyszenia Byłych Żołnierzy i Przyjaciół Legii Cudzoziemskiej – Kubę Tomasza Tuszyńskiego. Legia bardzo aktywnie włącza się do planu pomocowego Fundacji, co nas niezwykle cieszy.
Nad całością Pikniku czuwał Łukasz Shogun Knitter, który bawił, informował, ale także w wielkim stylu prowadził licytacje, prezentował fanty i zachęcał do hojności. W tle smakowicie pachniała wojskowa grochówka i kiełbaski przygotowane przez przesympatyczne dziewczyny z ” Tradycyjna Gastronomia&Catering”.
Liczenie zebranych funduszy wciąż trwa, ale muszę powiedzieć, że oprócz pieniędzy zebranych do puszek otrzymaliśmy tak dużo fantów na licytacje, że wracaliśmy do domu niczym cygański tabor.
Z całego serca dziękuje wszystkim, którzy zaangażowali się w prace nad tym Piknikiem, wsparli nas moralnie i finansowo. PKN ORLEN, które dołączyło w ostatnim momencie, a dało tak wiele, RWS CETUS, których zestawy militarne będą atrakcją naszych licytacji,” Army Dumpstore Krzysztof Knet”- specjalnie z Koszalina przyjechali tylko po to, aby przywieźć całe naręcze fantów na aukcje, „TROP Centrum Myślistwa Strzelectwa”, muzykom TSA, Muzeum Techniki Wojskowej Gryf za wstęp do muzeum w tym dniu za free… Nie sposób tu wymienić wszystkich, ale postaram się o to, aby każdy dostał stosowne podziękowania, bo Wasz wkład w funkcjonowanie tej Fundacji i sukces w pozyskaniu kombinezonu dla Bruna i rehabilitacji Alusi jest zaprawdę wielki.
Nie byłabym sobą, gdybym nie uskuteczniła odrobiny prywaty, ale specjalne podziękowania składam na ręce vice szefa Fundacji – Piotra Rzenieckiego, bo ten Piknik jest naszym wspólnym pomysłem, poświęciliśmy na jego realizację niezliczone godziny planowania, pisania maili, telefonowania, ale to Piotr jest mistrzem strategii, konkretnych działań i stanowczości, które są gwarantem naszego sukcesu . 🙂
Joanna Janik
W ostatnią sobotę, 12 września w Dąbrówce koło Wejherowa, na terenie Muzeum Techniki Wojskowej Gryf zorganizowaliśmy 1 Piknik Fundacji Pomoc dla Weterana. Pomysł zrodził się nie tak dawno, spontanicznie, zatem cały okres dwumiesięcznych przygotowań był szalenie ekspansywny i morderczy, ale pełni nadziei i optymizmu liczyliśmy na to, że się uda, bo przecież cel był ze wszech miar szczytny i wart zabiegów i starań. Bohaterami naszego Pikniku została dwójka uroczych malców, dla których los nie był zbyt łaskawy.
Alusia jest córką żołnierzy Jednostki Wojskowej Komandosów, urodziła się z niedorozwojem prawej rączki i choć przechodzi trudne zabiegi i rehabilitacje, to uśmiech i radość nigdy nie upuszczają jej cudnej buzi. W sobotę nie mogła być z nami ze względu na dużą odległość naszego eventu od Lublińca, ale był z nami drugi z najmłodszych podopiecznych Fundacji- Bruno, syn weterana, byłego żołnierza JW Formoza. Bruno urodził się z całą gamą chorób- rozszczepem kręgosłupa, wodogłowiem, przepukliną, szpotawą nóżką… Ze wszystkich sił staramy się zebrać pieniądze na ortezy i specjalny kombinezon, który pomoże Brunowi stanąć na nogi. I pewnie nie udało by się nigdy zorganizować tak wielkiej imprezy, gdyby nie konsolidacja całego środowiska i działania wielu ludzi o wielkich sercach.
Na wysokości zadania stanęły jednostki, w których służą, czy też służyli rodzice dzieci. Przybyła Jednostka Wojskowa Komandosów i JW Formoza, za co kłaniamy się nisko również Dowódcy Komponentu Wojsk Specjalnych gen. bryg. dr. inż. Sławomirowi Drumowiczowi. Nie zabrakło stowarzyszenia KRS Formoza, które skupia obecnych i byłych żołnierzy Formozy. Bardzo ważna dla nas była obecność Centrum Weterana Działań Poza Granicami Państwa z Dyrektorem- pułkownikiem Szczepanem Głuszczakiem na czele, bo to utwierdza weteranów w przekonaniu, że mają wsparcie w organizacji rządowej. Bardzo dobrze zaprezentowała się 7 Pomorska Brygada Obrony Terytorialnej, a hasło przewodnie WOT:” Zawsze gotowi, zawsze blisko” jest jak najbardziej prawdziwe, bo na Terytorialsów zawsze można liczyć. Pięknie sprawił się także Batalion Dowodzenia Marynarki Wojennej z Wejherowa, który wystawił dioramę zabezpieczania medycznego.
Cała jedna strona placu, na którym odbywał się piknik była zapełniona czołgami i pojazdami wystawionymi przez Muzeum Techniki Wojskowej Gryf. Pomiędzy nimi uwijali się rekonstruktorzy, dzięki którym można było połączyć przyjemność obserwowania strojów dopasowanych do pewnych wydarzeń z poznawaniem historii, bo rekonstruktorzy to wybitni znawcy tematu, którzy o swoich pasjach mogą opowiadać bez końca.
Clou Pikniku stanowiły dynamiczne pokazy. Pierwszy wystąpił vice mistrz Europy- strongman Krzysztof Schabowski, który zaprezentował swoją niezwykłą siłę, ale także włączył do pokazów widzów, bo przecież każdy choć przez chwilę chciał się poczuć jak strongman.
Kolejną gwiazdą był mistrz świata w kettlebell Robert Jędrzejewski, który zachwycił swoimi popisami i tak jak jego wielki ( dosłownie) poprzednik wciągnął do zabawy każdego, kto chciał się zmierzyć z ciężarkami i prężyć muskuły dla słusznej sprawy.
Od samego rana naszym wielkim atutem była obecność słynnego ” Wiatera” z 62 Kompanii Specjalnej, który przyjechał obładowany szpejem, uzbrojony i co tu ukrywać- niebezpieczny! A jeśli pojawia się ” Wiater” – człowiek od rzeczy niemożliwych- to wiadomo, że musi być ekstremalnie i spektakularnie. I tak było. Jako, że jedną z atrakcji był pokaz kettlebell w wykonaniu mistrza świata Roberta Jędrzejewskiego, to w głowach „Wiatera” i Roberta zrodził się pomysł, żeby zrobić wspólne show. Jednak, aby nie było zbyt prosto i łatwo Panowie postanowili stanąć do wyzwania w maskach przeciwgazowych. Trzeba wspomnieć o tym, że ” Wiater” chodził już w tej masce ze trzy godziny, zatem to było wyzwanie nie lada! Jednak największą z gwiazd tych zmagań był Bruno, który dzielnie sekundował zawodnikom dźwigając swoją butelkę.
Marcin Lepioszka z Fundacji ” My Wojownicy” odkrył przed nami tajniki zapomnianej sztuki walki, w której specjalizowali się Cichociemni, czyli styl walki Fairburna, zaraz za nim Szkoła Japońskich Sztuk Walki Zempo rzuciła na pierwszą linię dzieci ubrane w białe kimona. Przewrotki, walka na kije tak dzieci jak i dorosłych…Było na co popatrzeć .
Nie można nie wspomnieć o zastępie rycerskim, który przybył do nas z dalekiego zamku w Janowcu. Wielu z tych „rycerzy” brało wcześniej udział w misjach stabilizacyjnych. Teraz dają z siebie wszystko, aby przy dźwiękach świszczącego bata, czy skrzyżowanych mieczach pomagać tym, którzy tego potrzebują.
O godzinie 14 na strzelnicy Specspat odbyły się zawody w strzelaniu z broni krótkiej i długiej o Puchar Prezesa Fundacji. Pierwsze prowadził Edward Płomin – były żołnierz 56 KS, wieloletni dowódca SPAP w Gdańsku, drugie Piotr Makała, były żołnierz 1 PSK, właściciel Tactical Risk Group. W broni krótkiej nie do pokonania była Kinga Janik, dla której zdobycie pucharu było ogromną radością. Zwycięzcą w drugiej konkurencji został weteran Michał Zalasa, któremu zwycięstwo w tej konkurencji sprawiło nie lada satysfakcję.
Nie możemy również zapomnieć o naszych czworonożnych przyjaciołach z Grupy Poszukiwawczo- Ratowniczej OSP Gdańsk. Psy zawsze robią furorę i zagarniają całą uwagę, o czym przekonał się także nasz Brat z Fundacji – Marcin krupa, który prowadził pokazy ratownictwa medycznego, ale tak naprawdę stał na straconej pozycji, bo wszystkie ręce wyciągały się do głaskania jego psiaków.
Cała część terenu została wydzielona specjalnie dla dzieci, które mogły tam realizować swoje militarne pasje strzelając, szukając min, rzucając granatem, ale wielką atrakcją była dla naszych najmłodszych obecność Aleksandra Kasechube – instruktora survivalu, który wspólnie ze swoim synem uczył zapomnianej sztuki krzesania ognia i przetrwania w ekstremalnych warunkach.
Liczne atrakcje szły w cień, kiedy na horyzoncie pojawiał się Bruno, który swoim uśmiechem kradł serca i cała uwaga skupiała się na tym malutkim ciałku, dzielnie śmigajacym na wózku. Mamy nadzieję, że dobrze się bawił otoczony naszą atencją, a także serdeczną troską swojej mamy i babci.
Naszym gościem specjalnym był człowiek legenda, wielki komandos i dowódca uwielbiany przez wszystkich, szef Związku Polskich Spadochroniarzy- generał dywizji w stanie spoczynku- Jan Kempara. Miło było także gościć podpułkownika Tomasza Burzyńskiego z 7 BOT, który prywatnie jest naszym przyjacielem i wielkim orędownikiem wsparcia i pomocy weteranom. Z wielką radością poznaliśmy Prezesa Stowarzyszenia Byłych Żołnierzy i Przyjaciół Legii Cudzoziemskiej – Kubę Tomasza Tuszyńskiego. Legia bardzo aktywnie włącza się do planu pomocowego Fundacji, co nas niezwykle cieszy.
Nad całością Pikniku czuwał Łukasz Shogun Knitter, który bawił, informował, ale także w wielkim stylu prowadził licytacje, prezentował fanty i zachęcał do hojności. W tle smakowicie pachniała wojskowa grochówka i kiełbaski przygotowane przez przesympatyczne dziewczyny z ” Tradycyjna Gastronomia&Catering”.
Liczenie zebranych funduszy wciąż trwa, ale muszę powiedzieć, że oprócz pieniędzy zebranych do puszek otrzymaliśmy tak dużo fantów na licytacje, że wracaliśmy do domu niczym cygański tabor.
Z całego serca dziękuje wszystkim, którzy zaangażowali się w prace nad tym Piknikiem, wsparli nas moralnie i finansowo. PKN ORLEN, które dołączyło w ostatnim momencie, a dało tak wiele, RWS CETUS, których zestawy militarne będą atrakcją naszych licytacji,” Army Dumpstore Krzysztof Knet”- specjalnie z Koszalina przyjechali tylko po to, aby przywieźć całe naręcze fantów na aukcje, „TROP Centrum Myślistwa Strzelectwa”, muzykom TSA, Muzeum Techniki Wojskowej Gryf za wstęp do muzeum w tym dniu za free… Nie sposób tu wymienić wszystkich, ale postaram się o to, aby każdy dostał stosowne podziękowania, bo Wasz wkład w funkcjonowanie tej Fundacji i sukces w pozyskaniu kombinezonu dla Bruna i rehabilitacji Alusi jest zaprawdę wielki.
Nie byłabym sobą, gdybym nie uskuteczniła odrobiny prywaty, ale specjalne podziękowania składam na ręce vice szefa Fundacji – Piotra Rzenieckiego, bo ten Piknik jest naszym wspólnym pomysłem, poświęciliśmy na jego realizację niezliczone godziny planowania, pisania maili, telefonowania, ale to Piotr jest mistrzem strategii, konkretnych działań i stanowczości, które są gwarantem naszego sukcesu . 🙂
Joanna Janik